środa, 14 sierpnia 2013

Karczma sądowa czyli Zajazd Rückera czyli dom numer 76.


To fragment widokówki z lat 30, 40-tych XX w. Budynek  już w obecnym kształcie. Choć wygląda na to, że tylne  skrzydło  nie posiadało dolnej kondygnacji, górną wspierając na filarach... ale może źle widzę.  W 1944 r. spłonęła więźba dachowa więc nastąpiły zapewne drobne zmiany konstrukcyjne - może rzędy drewnianych lukarn pod wspólnym  pulpitowym daszkiem  na obu połaciach dachu ?
     Słownik Staffy datuje karczmę  na 4 ćw. XIX w.  Przesunęłabym datowanie nieostrożnie o co najmniej 100 lat,  najpóźniej na pocz. XIX w. Nie tylko ze względu na dosyć archaiczne proporcje bryły. Również z tytułu  zdarzeń, które miały tu miejsce grubo wcześniej, a także z powodu funkcji sądowej.
      Sądy patrymonialne – sprawowane przez feudałów nad ich poddanymi, funkcjonowały mniej więcej od XIII w. tj. od czasu lokacji miast i wsi  na prawie niemieckim, kończyły działalność dopiero  w efekcie  reformy sądownictwa wprowadzanej  po kongresie wiedeńskim. Jaki więc sens miałoby później wzniesionemu budynkowi nadanie nazwy karczmy sądowej, choćby to była nazwa zwyczajowa  ?  Sądy te najczęściej, w imieniu właścicieli wsi, sprawowali sołtysi wespół z wybieranymi spośród mieszkańców  ławnikami. Dlatego  najczęściej sołtys był właścicielem karczmy sądowej. Czy tak było w Jeżowie, czy właściciel karczmy,  Rücker był sołtysem - pewne nie jest.  Na pewno w karczmie jeżowskiej odbywały rozprawy sądowe, posiedzenia rady wsi, później wybory do  landtagu, ect. Był to największy i najlepiej uposażony budynek w Jeżowie.  Znajdowała się tu również wzorcownia wag i odważników. Właściciele mieli  znaczne  korzyści ale mieli też sporo obowiązków wobec wsi. Np. wykonywali szereg drobnych prac ręcznych, zajmowali się budową dróg, obsługiwali zaprzęgi szkolne.  Obowiązkowo też musieli zapewnić nocleg pojawiającym się we wsi Cyganom (łącznie z udostępnianiem dziedzińca dla ich wozów), czeladnikom a także włóczęgom czyli wałkoniom. Ci oczywiście dostawali nocleg  w stajni, na wiązce słomy. Przedtem jednak musieli oddać na przechowanie swoje dokumenty, scyzoryki i....zapałki. 
        Pierwszy raz o jeżowskiej karczmie sądowej  zrobiło się głośno  19 sierpnia 1848 r.,  kiedy  do Jeżowa o 8 rano zawitała  straż obywatelska z Jeleniej Góry oraz pół eskadry ułanów  - by powitać  batalion obrony krajowej, który wrócił z Poznania, z tłumienia zamieszek rewolucyjnych. Jedni i drudzy ugoszczeni zostali w karczmie Rückera, którego przodkowie - prawdopodobnie - byli jej budowniczymi.
        Budynek był wówczas dwukondygnacyjny z użytkowym poddaszem i strychem.   Murowany z kamienia - przynajmniej w dolnej kondygnacji.  Na parterze znajdowała się duża i, przy kuchni – mała sala dla gości, kuchnia, dwa pokoje prywatne oraz dwa sklepione magazyny do przechowywania napojów i produktów spożywczych.  Przelotowy, szeroki korytarz dzieliła drewniana ścianka z drzwiami. W przednim pomieszczeniu znajdowała się kolosalna, rzeźbiona beczka na wino, wsparta  na dębowych nogach, w części tylnej - kamienne schody na ogród i toalety.  Na piętro prowadziły schody drewniane  - do pomieszczeń prywatnych oraz na galerię z trzech stron otaczającą salę taneczną - zajmującą całe pierwsze piętro. Górny strych zajmował spichlerz. Po prawej od karczmy stała remiza strażacka (stoi i dziś), po lewej - wjazd na posesję  i masywna, pokryta dachówką, szopa na narzędzia, w okresie 1 wojny  światowej pełniąca rolę warsztatu  rowerowej kompanii 5 - go Batalionu Strzelców. W jej miejscu  wniesiono później pomnik ku czci poległych w I wojnie światowej.  Na zapleczu znajdowały się  stajnie i budynki gospodarcze, duży ogród obsadzony dębami i drzewami owocowymi, "stary Fryc" - drewniany pawilon, gdzie odbywało się strzelanie Stowarzyszenia Militarnego i Towarzystwa Wojennego.  W czasie świąt i odpustów,  na dziedzińcu karczmy ustawiano karuzelę i strzelnicę, służące rozrywce gawiedzi.  Urządzenia były własnością  Augusta Hoffmana, później jego dzieci.
     
Widok współczesnego budynku - od pd.wsch.
   Po śmierci Rückera  właścicielką gospody została wdowa - Martha Rücker, opiekująca się przybraną córką - Friederike Christiane John.  Friederike poślubiła kupca Heinricha Theodora Lieniga - syna Christiana Gotthelfa Lieniga, piwowara i gorzelnika, dzierżawcę browaru i znanej gospody "Gasthaus zur Brauerei" w Sobocie pod Lwówkiem Śl.  Oni to zostali właścicielami gospody po śmierci Marthy i po  zadośćuczynieniu innym spadkobiercom z rodziny  Rücker.
    Rodzina Lienig - szczycąca się herbem rodowym - posiadała też lando, często wykorzystywane w czasie, gdy karczma do nich należała. Powoził wówczas woźnica w liberii z posrebrzanymi guzikami i w wytwornym cylindrze.  Frederike i Heinrichowi urodziło się troje dzieci: Max ( student, zmarły w wieku 25 lat), Martha, która wyszła za aptekarza  Theodora Bau i wyjechała z Jeżowa oraz Willy Karl Theodor Lienig, który odziedziczył karczmę po śmierci ojca w 1879 r. (zmarł w wieku  46 lat).  Wraz z siostrą podzielili - największy wówczas w Jeżowie -  majątek między siebie: 196 mórg ziemi rozparcelowano i sprzedano, 80 mórg - wydzierżawiono właścicielom działek z Siedlęcina, 34 morgi wziął sobie Willi, który wraz z matką  i żoną  - Minną z domu Landeck - przeniósł się do domu rodzinnego nr 189, a karczma sądowa i 10 mórg ziemi dostała się w ręce karczmarza Augusta Weinmanna. Był rok 1903. 
     
Widok od pd.wsch.
Karczma przeszła w ręce nie całkowicie obce - August Weinmann był wujkiem Minny Lienig. Jako młodzieniec, w mieszczącej się przy jeleniogórskim rynku firmie E. Wendenburg,  uczył się handlu winami i artykułami delikatesowymi. Dorobiwszy się majątku zbudował dom w Piechowicach i to nie byle jaki dom -  Wilhelmshöhe na Grzybowcu.  Dom z drewna, w "stylu nordyckim" spłonął w 1897 r., więc na jego miejscu wzniósł nowy  - w stylu willowym.  Sprzedał go w 1903 r., a obiekt przekształcony został na pensjonat. Czyżby chodziło o schronisko Wilhelmshöhe ? 
    Po I wojnie światowej nastał kryzys objawiający się kolosalną inflacją. August Weinman sprzedał karczmę sądową za 1 milion marek (później,  po 1923 r., kupił i przebudował  kasyno w Jedlinie Zdroju).   Właścicielami  zostali, przybyli  z Czech: Fanny i Oswald Heinrich. Po małym remoncie ( położenie terrakoty w korytarzu i urządzenie na terenie posesji  nowoczesnych stanowisk strzelniczych) zmieniono nazwę na  FLIEGER-CASINO; na budynku zawisło lotnicze śmigło.   W międzyczasie Jeżów stał się wsią szybowcową... Jeżowianie pozostali jednak przy tradycyjnej nazwie "Kertscham".
  Córka Heinrichów - Gertruda wyszła za mąż za zawodowego żołnierza - Herberta Ansorge, syna sekretarza gminy - Ernesta Ansorge. Ranny w czasie II wojny światowej stracił rękę. Kasynem lotniczym zajmowała się żona i jej rodzice. ( Po wojnie wyjechali do Wangen, gdzie Oswald zmarł w 1959 r., a Fanny znalazła się w szpitalu psychiatrycznym). Małżeństwu urodził się syn. W 1944 r. spłonęło wiązanie dachowe. W trakcie remontu dobudowano pokoje gościnne, powiększono restaurację o garaż na parterze. Przed wkroczeniem Rosjan Gertrud popełniła samobójstwo.
Po II wojnie światowej budynek zajęli przybysze ze Wschodu i z Mazur. Muszę pogrzebać,  by znaleźć dalszy ciąg historii.

Dom gwarków

Włóczyłam się latem z psem po okolicy, więc i o dom gwarków zahaczyłam. Ostatnio byłam tam z przyjaciółką, która zakładała kartę architektury dla zabytku, czyli w latach 90-tych. Byłam - w sensie - przyjrzałam mu się, bo tak naprawdę to mijam go kilkadziesiąt razy w roku.
Jest wystawiony na sprzedaż. Ale kto go kupi i po co ? Skoro drzwi w drzwi, na tym samym podwórku stoi stary dom mieszkalny obecnego właściciela, którego nie stać na jakiekolwiek remonty zabytku. Bo jak się zabytek remontuje ? Wynajduje się architekta, który przygotuje projekt remontu, wyliczy koszty , po czym oddaje projekt do akceptacji konserwatora, który przy tak cennym zabytku na pewno swoje trzy grosze dorzuci i masę ograniczeń wprowadzi. Po czym zacznie się szukać fachowców, którzy odważą się ten remont zrobić, oczywiście za ciężkie pieniądze. Bo remontować zabytek to stres. Jak więc ma to zrobić rolnik, którego nie stać na wyremontowane własnego domu mieszkalnego by osiągnąć powszechnie obowiązujące, średnie standardy.

Podobno właściciel przez kilka lat starał się o dofinanowanie. I jak to u nas bywa - nie dostał. Bo wszystkich obchodzi cenny zabytek ale nikt się zająć nim nie chce. Dosyć odległy w zdobnictwie jest pierwowzoru ? No tak, to za sprawą remontu prowadzonego w latach 70-tych przez państwo. Pierwotną strzechę zastąpił drewniany gont potem papa i łaty, ubyło architektonicznych detali, otynkowane zostało przyziemie.



http://wroclaw.hydral.com.pl/126311,foto.html

Karczma Gwarków w Jeżowie Sudeckim. Budynek z 1601 r., po opuszczeniu przez górników zamieniony na stodołę. Restaurowany w 1938 r. Rys. Loewego z 1951 r. na podstawie zdj. Hansona.

Detal ściany Domu Gwarków w Jeżowie na rys. Loewego z 1952 r. wg zdjęć z Denkmalarchiv Marburg
http://nieregularnik-nieperiodyczny.blogspot.com/2008/11/ratujmy-jaklo-dom-gwarkw.html