poniedziałek, 30 grudnia 2013
Dom nr 76 - Karczma sądowa uzupełnienie
Jak wspomniałam w poprzednim poście na temat karczmy sądowej, w 1903 r. właścicielem budynku został August Weinmann. Dwukrotnie żonaty, ojciec jedenaściorga dzieci ( w tym pięcioro z drugą, młodszą o 30 lat żoną) odrobinę przebudował karczmę - powiększył salę taneczną o przylegający do niej pokój i stworzył podwyższoną scenę teatralną. Pod sceną, na parterze znalazł się garaż. W karczmie teraz miała swoje miejsce: straż pożarnaa, Stowarzyszenie Wojskowe i Stowarzyszenie Militarne, Klub Rowerowy, Rolnicze Koło Śpiewacze oraz Stowarzyszenie Przędzarek.
Nałożona na Niemcy konieczność wypłaty miliardowych odszkodowań po przegranej I wojnie sprowokowała biedę oraz kryzys, objawiający się kolosalną inflacją. W 1923 r. , gdy wprowadzono Rentenmark - pudełko zapałek kosztowało 30 milionów papierowych marek. Wcześniej jednak August Weiman sprzedał karczmę sądową Fanny i Oswaldowi Heinrichom przybyłym z Czechosłowacji.
Na starej pocztówce (dostałam komplet pocztówek z Jeżowa) - karczma sądowa w pełnej krasie za czasów Augusta Weinmanna.
Na starej pocztówce (dostałam komplet pocztówek z Jeżowa) - karczma sądowa w pełnej krasie za czasów Augusta Weinmanna.
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Ewangelicki kościół w Czernicy
Ryc. z 2 poł. XVIII w. |
Właścicielem czernickich dóbr od 1714 roku aż do śmierci w 1748 był Christoph
Ferdinand von Glaubitz, protestant oczywiście. Gdy tylko Fryderyk II Hohenzollern zajął Śląsk w 1741 r, mieszkańcy Czernicy wystąpili do króla o prawo budowy kościoła. Pod petycją, wysłaną 11 lutego 1741 r. podpisał się von Glaubitz oraz mieszkańcy Czernicy i Płoszczyny: David Binner, Johann Christian Klemm, Christian Ketzler, Christoph Schneider i kapitan
Gottlieb Miller. Zezwolenie przyszło 9 marca 1742 r. Początkowo urządzono salę modlitw w długiej sali czernickiego zamku - tej samej gdzie wiek wcześniej toczyła się słynna dysputa teologiczna. Tu pierwsze kazanie - 22 kwietnia 1742 r.- wygłosił Johann Gottfried Hensel kaznodzieja z Nowej Wsi Grodziskiej. Rok później podjęto budowę świątyni. Kamień węgielny położono 15.V.1743 r., odbiór budynku nastąpił w 1 dzień adwentu 1744 r. - dokonał go M. Christian Kahl z Jeleniej Góry. Budowę prowadził mistrz murarski Schubert z Maciejowej i mistrz ciesielski Johan Christoph Stumpe z Płoszczyny.
kościół w pocz. XX w. |
Wzniesiono spory budynek na rzucie ośmioboku, nakryty stromym, wielospadowym dachem krytym gontem, w dolnej części połaci rozczłonkowanym małymi lukarnami pod daszkami dwuspadowymi. Otynkowane ściany przeprute były wysokimi, okrągłołucznie zamkniętymi oknami. Jednoprzestrzenne wnętrze obiegały dwie kondygnacje empor wspartych na drewnianych kolumnach. Na
cele budowy, wyposażenia i funkcjonowania kościoła powołano fundację, w znacznym
stopniu wspieraną przez von Glaubitza oraz przez mieszkańców -
proporcjonalnie do ich stanu posiadania.
I tak:
I tak:
- ambonę sfinansowali: gospodarz Christoph Kohlt z Czernicy Dolnej oraz producent słodu i piwowar - Gottlieb Gottschling,
- konfesjonał - rzeźnik i urzędnik sądowy David Binner,
- chrzcielnicę - piekarz Gottlieb Stumpe,
- pierwsze organy - Christoph Burghard, kucharz dworski.
Młynarz Gottlob Gebauer ufundował szklane żyrandole, jeden żyrandol mosiężny - Gottfried Järschke z Płoszczyny, drugi mały, pod chórem - Anna Rosina Gottschling. Dekoracje ambony wykonano z fundacji rzeźnika Caspera Binnera z Czernicy, biblia norymberska na ołtarzu sfinansowana została przez trzy osoby z Płoszczyny: pani M. Baumert, państwo G. i A. M. Speer.
Fundacja
miała znacznie szersze cele, wśród których istotne było również wspieranie ubogich rodzin
ewangelickich, zwłaszcza dzieci i tu w dużej mierze środki finansowe płynęły od żony i córki von Glaubitza. W
1767 r. zakupiono nowe, szesnastogłosowe organy, potem zamieniono
wystrój ambony i baptysterium. W 1770 roku Zygmunt Schulze z Płoszczyny
podarował plac, na którym zbudowano szkołę ewangelicką. Nadal płynęły
dary na rzecz kościoła: cynowy krucyfiks na ołtarz główny od Christiana
Schulze, dzbanek do komunii świętej ze złoconego srebra od producenta
słodu i piwowara - mistrza Gottlieba Gottschlinga, świeczniki cynowe od
Georga Friedricha Rüffera, nowa Kirchenagenda - cokolwiek to znaczy -
od rzeźnika i właściciela karczmy sądowej w Płoszczynie - Gottfrieda
Wernera oraz tkaniny jedwabne ze srebrnymi frędzlami wykonane przez
młode dziewczyny z Płoszczyny. W 50-tą rocznicę powstania kościoła - w
1792 r. kaznodzieja Ernst Lebrecht Traugott zawezwał mieszkańców do
wsparcia fundacji. Pojawiły się nowe dary. Portret trzeciego pastora -
Christiana Benjamina Pinzgera od właściciela karczmy sądowej w
Płoszczynie, kolejny szklany żyrandol ufundowany przez młodzież
Czernicy, przykrywa chrzcielnicy i cynowa misa w jej środku - od dzieci
ze szkoły w Czernicy, para leśnych rogów (???) od Ch. Benjamina Schulze
Młodszego z Płoszczyny oraz - od młodzieży ze wsi - dubeltowa flaga
jedwabna i para trąbek, sześć kinkietów ściennych z lusterkiem - od
młodzieży ze Strzyżowca, dwa lustrzane kinkiety od nieznanego z nazwiska
rodzeństwa.
Po bezpotomnej śmierci kantora Zahna, jego majątek przeszedł w ręce kościelnej fundacji i stanowił podstawę finansowania budowy wieży. Kamień węgielny pod jej budowę położono 24 kwietnia 1910 r., budowę zakończono na adwent tegoż roku, 1 października zawieszono trzy dzwony, z których dwa oddano później na cele wojenne. W 1911 roku kościół gruntownie przebudowano. Około 1922 r. zawieszono drugi dzwon - stalowy. W wyposażeniu kościoła znajdowały się również portrety kolejnych, bardziej zasłużonych pastorów: - Johann Gottfried Hensel (1742-1771)
- Christian Benjamin Pinzger (1781-1788)
- Ernst Leberecht Traugott Pinzger - brat poprzedniego pastora (1789-1808)
- Samuel Gottlob Mehwald (1809-1833)
- Gustav Matthäus Schweyer (1835-1878)
- Friedrich Peter (1901-1934)
Po
wojnie kościół opuszczony przez wyznawców stał pusty, ulegając
degradacji, jak spora cześć ewangelickich budowli. W związku z tym,ze
groził zawaleniem konserwator wojewódzki zezwolił na jego rozebranie - w
2002 r. Pozostała wieża na rzucie kwadratu, z galeryjką w ostatniej
kondygnacji zwieńczona hełmem z sygnaturką. Pojechałam tam w 80-tych
latach z przyjaciółmi, którzy robili dokumentację kościoła. Budynek,
mimo fatalnego stanu zachowania, była bardzo piękny, na tyle że
zapragnęli go kupić, wyremontować i w nim zamieszkać. Nie na nasze
kieszenie jednak takie rzeczy.- Christian Benjamin Pinzger (1781-1788)
- Ernst Leberecht Traugott Pinzger - brat poprzedniego pastora (1789-1808)
- Samuel Gottlob Mehwald (1809-1833)
- Gustav Matthäus Schweyer (1835-1878)
- Friedrich Peter (1901-1934)
wg Doris Baumert, Die evangelische Kirche in Langenau, maj 2004
zdjęcia ze strony: http://dolny-slask.org.pl/833578,foto.html?idEntity=511668
oraz: http://www.doris-baumert.de/Dokumente/langenau_ev_kirche.htm
Dlaczego tu tyle ewangelickich kościołów - zapytało dziecko...
Dom modlitw w Czernicy, ob. bud. gosp. |
Jeżdżąc po okolicznym terenie spotykam dziwne miejsca. Np. w Lubiechowej, robiąc kartę zespołu folwarcznego stanęłam we wnętrzu prawdziwie kościelnym w .. stodole. Kondygnacja empor dookoła ścian obwodowych, resztka szafy organowej, malowidła - wszystko już niestety w formie bardzo szczątkowej, w stodole współcześnie mieścił się garaż. Teraz żałuję, że nie zachowałam zdjęć - wtedy nie było cyfrówek, a negatywy są w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie. W Ocicach, w bolesławieckim powiecie, dobrze znany jest dom modlitw z połowy XVI w., właściwie sala modlitw w domu o innej funkcji. Ale to XVI wiek - okres wojen religijnych. Natomiast dlaczego w Czernicy był dom modlitw, ewidentnie wzniesiony w czasie gdy istniał już pełnoprawny kościół protestancki ? Pojęcia nie mam. Może odłam ewangelicki jakiś ?
Skąd i dlaczego te religijne wojny - wiadomo. Z powodu degrengolady w katolickim kościele panującej, widzianej przez ideowców konieczności przeprowadzenia reform oraz ucisku poddanych kościoła w formie dziesięcin i rozmaitych podatków. Próby reform podejmowano od początku niemal - wszak np. arianie wywodzą się z IV w.n.e.- kościół, jak każda instytucja władzy - daleko od swych idei odchodził. Ale od Lutra zaczęło się na skalę europejską. Przepychanki religijne między zwolennikami tez Lutra a katolikami, wręcz krwawe wojny trwały w Europie przez kilka wieków, nie omijając Śląska. Najczęściej religia była tylko pretekstem sankcjonującym wojny dynastyczne, walki o strefy wpływów czyli - o władzę i pieniądze. Nowa religia wabiła czystością, sprawiedliwością, jasnymi regułami gry, ale też możliwością przejęcia wielkich majątków kościelnych. Z braku wiernych kościoły katolickie straciły sens, więc przejmowane były przez protestantów - stąd w średniowiecznych, gotyckich kościołach wznoszonych przez katolików, w XVI w. pojawiają się kondygnacje empor. W 20-tych latach XVI wieku cały niemal Śląsk był protestancki choć od 1526 r. rządzony przez katolickich Habsburgów. Ci jednak zajęci innymi sprawami (wojny z Turkami, końcówka wojen chłopskich czy później - rosnące znaczenie Francji) nie drażnili śląskich protestantów, chętnie z ich funduszy korzystając. Początkowo luterańska reformacja toczyła się spontanicznie, lecz samoobrona kościoła katolickiego wymogła konieczność jej zinstytucjonalizowania. W 1530 r. Filip Melanchton, bazując na luterańskiej doktrynie zredagował i ogłosił konfesję augsburską, wdrażaną poprzez "porządki kościelne" w księstwach śląskich. Zbiegło się to w czasie z rozbudzonym marzeniem o jedności silnego cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego pod wodzą Habsburgów, na gruncie jedynej, słusznej i prawdziwej religii katolickiej.
Skąd i dlaczego te religijne wojny - wiadomo. Z powodu degrengolady w katolickim kościele panującej, widzianej przez ideowców konieczności przeprowadzenia reform oraz ucisku poddanych kościoła w formie dziesięcin i rozmaitych podatków. Próby reform podejmowano od początku niemal - wszak np. arianie wywodzą się z IV w.n.e.- kościół, jak każda instytucja władzy - daleko od swych idei odchodził. Ale od Lutra zaczęło się na skalę europejską. Przepychanki religijne między zwolennikami tez Lutra a katolikami, wręcz krwawe wojny trwały w Europie przez kilka wieków, nie omijając Śląska. Najczęściej religia była tylko pretekstem sankcjonującym wojny dynastyczne, walki o strefy wpływów czyli - o władzę i pieniądze. Nowa religia wabiła czystością, sprawiedliwością, jasnymi regułami gry, ale też możliwością przejęcia wielkich majątków kościelnych. Z braku wiernych kościoły katolickie straciły sens, więc przejmowane były przez protestantów - stąd w średniowiecznych, gotyckich kościołach wznoszonych przez katolików, w XVI w. pojawiają się kondygnacje empor. W 20-tych latach XVI wieku cały niemal Śląsk był protestancki choć od 1526 r. rządzony przez katolickich Habsburgów. Ci jednak zajęci innymi sprawami (wojny z Turkami, końcówka wojen chłopskich czy później - rosnące znaczenie Francji) nie drażnili śląskich protestantów, chętnie z ich funduszy korzystając. Początkowo luterańska reformacja toczyła się spontanicznie, lecz samoobrona kościoła katolickiego wymogła konieczność jej zinstytucjonalizowania. W 1530 r. Filip Melanchton, bazując na luterańskiej doktrynie zredagował i ogłosił konfesję augsburską, wdrażaną poprzez "porządki kościelne" w księstwach śląskich. Zbiegło się to w czasie z rozbudzonym marzeniem o jedności silnego cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego pod wodzą Habsburgów, na gruncie jedynej, słusznej i prawdziwej religii katolickiej.
Protestanci założyli związek szmalkaldzki, na wypadek ataku katolików, co sprowokowało dwie wojny szmalkaldzkie, z których jedna toczyła się jeszcze w czasie soboru trydenckiego, który miał zreformować kościół katolicki by wytrącić ewangelikom argumenty z ręki. Potem kolejne wojny, pokój w Augsburgu i w jego wyniku ogłoszona zasada cuius regio eius religio - nie do końca przestrzegana, potem znowu wojna - tym razem trzydziestoletnia, która na długie lata ogarnęła całą Europę, w której religia była już tylko pretekstem.
Leżący na uboczu Europy Śląsk spokojną krainą był dość długo. Dlatego też mogły się tu toczyć wielkie, słynne w Europie dysputy teologiczno - etyczne jak ta, która zdarzyła się w 1575 r. na czernickim zamku, będącego wówczas własnością Balthasara von Schaffgotsch, pana na Chojniku, Karpnikach, Cieplicach i Czernicy - człowieka światłego, gorliwego wyznawcę nowej religii. Głównymi interlokutorami byli: pastor Jakub Celerus z Zagrodna oraz kontrowersyjny również dla zwolenników Lutra, ortodoksyjny luteranin - Matthias Flacius zwany Illyricus, teolog luterański, uczestnik licznych sporów teologicznych. Rzecz dotyczyła sztandarowego dla Illuricusa tematu - grzechu pierworodnego.
Sobór trydencki zdyscyplinował kler, przeorganizował nieco struktury religijne ale równocześnie ustalił dogmaty i do walki o nie zwerbował zakon jezuitów. Na, w miarę spokojnym, Śląsku nie doszło do żadnej rzezi Hugenotów, uchwały trydenckie we Wrocławiu przyjęto dopiero w 1580 r., jezuitom, którzy pojawili się tutaj rok później nie udało się utworzyć kolegium - tak silna była wrogość protestanckich mieszczan i obojętność biskupów zajętych pomnażaniem dóbr. Jednak już pojawienie się braci czeskich, wygnanych z Czech w 1548 r. edyktem cesarza Ferdynanda I Habsburga, wzbudziło ferment.
W początku XVII wieku zaczęła się wojna w domu Habsburgów, między cesarzem Rudolfem popieranym przez Czechy i stany śląskie ( w zamian za pisemną obietnicę zachowania swobód wyznaniowych) a jego młodszym bratem Maciejem. W 1608 r powstała Unia ewangelicka zrzeszająca protestanckich książąt niemieckich, w 1609 r. – liga Katolicka popierana przez dwór cesarski. Antagonistyczne obozy zaczęły szukać wsparcia poza granicami. Cesarz Rudolf abdykował, nowy - arcykatolicki Maciej na swojego namiestnika w Czechach mianował wychowanka jezuitów – skrajnego katolika Ferdynanda Habsburga. W 1618 r. doszło do defenestracji praskiej - przez okno kancelarii zamkowej wyrzucono dwóch cesarskich namiestników. Zaczęła się, wykańczająca Europę, wojna 30-letnia, ale to temat duży i inny. W jej wyniku ukształtował się zupełnie nowy układ sił i podział terytorialny Europy, potwierdzony też został augsburski pluralizm religijny, ale nie objął terenów we władaniu Habsburgów czyli między innymi Śląska. Tu cesarz zezwolił na zbudowanie trzech Kościołów Pokoju (Jawor, Świdnica i Głogów) - budowli obłożonych ścisłymi architektonicznymi rygorami, a poza tym nastała zdecydowana akcja przywracania katolicyzmu. W latach 1648 - 54 odebrano protestantom na Śląsku 656 kościołów, mimo, że katolików na palcach liczyć można było. Stąd wędrowni kaznodzieje ukrywający się w wioskach i lasach oraz powstające w dobrach protestanckiej szlachty tajne domy modlitw.
Kolejny cesarz - Józef I Habsburg, w obawie przed szwedzkim zagrożeniem dla Austrii, zawarł ze szwedzkim królem Karolem XII ugodę altransztadzką zezwalającą Szwedom na przeprowadzenie na Śląsku zaciągu do wojska, a przy okazji obiecując przywrócenie miejsc kultu śląskim protestantom. Było to w 1707 r. Protestanci odzyskali 121 kościołów, na dodatek mogli wznieść sześć nowych świątyń - kościołów Łaski: w Cieszynie, Jeleniej Górze, Kamiennej Górze, Kożuchowie, Miliczu i Żaganiu. Uzyskali też szereg innych praw. Dla luterańskiego niemal w całości Śląska było to mało. Zmiany nastały dopiero po zakończeniu wojen śląskich prowokowanych przez pruskiego Fryderyka II Hohenzollerna w celu przejęcia bogatej śląskiej prowincji. Właściwie już w w trakcie pierwszej wojny Prusacy zajęli cały Śląsk, we Wrocławiu stany śląskie złożyły w 1741 r. hołd i choć toczyły się kolejne boje o jego odzyskanie - finalny pokój zawarty z 1763 r. usankcjonował Śląsk jako ziemię pruską. Protestanci dopięli swego.
Leżący na uboczu Europy Śląsk spokojną krainą był dość długo. Dlatego też mogły się tu toczyć wielkie, słynne w Europie dysputy teologiczno - etyczne jak ta, która zdarzyła się w 1575 r. na czernickim zamku, będącego wówczas własnością Balthasara von Schaffgotsch, pana na Chojniku, Karpnikach, Cieplicach i Czernicy - człowieka światłego, gorliwego wyznawcę nowej religii. Głównymi interlokutorami byli: pastor Jakub Celerus z Zagrodna oraz kontrowersyjny również dla zwolenników Lutra, ortodoksyjny luteranin - Matthias Flacius zwany Illyricus, teolog luterański, uczestnik licznych sporów teologicznych. Rzecz dotyczyła sztandarowego dla Illuricusa tematu - grzechu pierworodnego.
Sobór trydencki zdyscyplinował kler, przeorganizował nieco struktury religijne ale równocześnie ustalił dogmaty i do walki o nie zwerbował zakon jezuitów. Na, w miarę spokojnym, Śląsku nie doszło do żadnej rzezi Hugenotów, uchwały trydenckie we Wrocławiu przyjęto dopiero w 1580 r., jezuitom, którzy pojawili się tutaj rok później nie udało się utworzyć kolegium - tak silna była wrogość protestanckich mieszczan i obojętność biskupów zajętych pomnażaniem dóbr. Jednak już pojawienie się braci czeskich, wygnanych z Czech w 1548 r. edyktem cesarza Ferdynanda I Habsburga, wzbudziło ferment.
W początku XVII wieku zaczęła się wojna w domu Habsburgów, między cesarzem Rudolfem popieranym przez Czechy i stany śląskie ( w zamian za pisemną obietnicę zachowania swobód wyznaniowych) a jego młodszym bratem Maciejem. W 1608 r powstała Unia ewangelicka zrzeszająca protestanckich książąt niemieckich, w 1609 r. – liga Katolicka popierana przez dwór cesarski. Antagonistyczne obozy zaczęły szukać wsparcia poza granicami. Cesarz Rudolf abdykował, nowy - arcykatolicki Maciej na swojego namiestnika w Czechach mianował wychowanka jezuitów – skrajnego katolika Ferdynanda Habsburga. W 1618 r. doszło do defenestracji praskiej - przez okno kancelarii zamkowej wyrzucono dwóch cesarskich namiestników. Zaczęła się, wykańczająca Europę, wojna 30-letnia, ale to temat duży i inny. W jej wyniku ukształtował się zupełnie nowy układ sił i podział terytorialny Europy, potwierdzony też został augsburski pluralizm religijny, ale nie objął terenów we władaniu Habsburgów czyli między innymi Śląska. Tu cesarz zezwolił na zbudowanie trzech Kościołów Pokoju (Jawor, Świdnica i Głogów) - budowli obłożonych ścisłymi architektonicznymi rygorami, a poza tym nastała zdecydowana akcja przywracania katolicyzmu. W latach 1648 - 54 odebrano protestantom na Śląsku 656 kościołów, mimo, że katolików na palcach liczyć można było. Stąd wędrowni kaznodzieje ukrywający się w wioskach i lasach oraz powstające w dobrach protestanckiej szlachty tajne domy modlitw.
Kolejny cesarz - Józef I Habsburg, w obawie przed szwedzkim zagrożeniem dla Austrii, zawarł ze szwedzkim królem Karolem XII ugodę altransztadzką zezwalającą Szwedom na przeprowadzenie na Śląsku zaciągu do wojska, a przy okazji obiecując przywrócenie miejsc kultu śląskim protestantom. Było to w 1707 r. Protestanci odzyskali 121 kościołów, na dodatek mogli wznieść sześć nowych świątyń - kościołów Łaski: w Cieszynie, Jeleniej Górze, Kamiennej Górze, Kożuchowie, Miliczu i Żaganiu. Uzyskali też szereg innych praw. Dla luterańskiego niemal w całości Śląska było to mało. Zmiany nastały dopiero po zakończeniu wojen śląskich prowokowanych przez pruskiego Fryderyka II Hohenzollerna w celu przejęcia bogatej śląskiej prowincji. Właściwie już w w trakcie pierwszej wojny Prusacy zajęli cały Śląsk, we Wrocławiu stany śląskie złożyły w 1741 r. hołd i choć toczyły się kolejne boje o jego odzyskanie - finalny pokój zawarty z 1763 r. usankcjonował Śląsk jako ziemię pruską. Protestanci dopięli swego.
czwartek, 12 grudnia 2013
Dziś mnie w stronę Czernicy niesie
Na początek fragment mapy z 1893 r., z map wrzuconych do archiwum WIG, a
udostępnionych - jak to piszą - dzięki uprzejmości Davida Rumsay'a z
USA. Messtischblatt mam bodajże z 1936 r., więc ta mapka, powiedzmy, najstarsza jest. Ogólnie historia wsi dostępna jest na stronie gminy, więc powielać jej nie będę. Będę się za to rozdrabniać. Czemu Czernica ? Bo to chyba najpiękniejsza wieś w gminie. Prawie nieznana,
spopularyzowana, chyba tylko poprzez pałac i związane z nim historie rozmaite publikowane przez R. Łuczyńskiego w książkach poświęconych dworom i pałacom Dolnego Śląska Podejrzewam, że większość mieszkańców Jeleniej Góry nie ma pojęcia o istnieniu Czernicy - widzę to po znajomych, których czasem wożę w tamte rejony. Wieś położona jest na pn. od Jeżowa, przy drogach ważnych tylko dla okolicznych mieszkańców, rowerzystów i kilku agroturystów oraz takich mieszkańców miasta, którzy zdecydowali się kupić tam dom, nie licząc się z utrudnieniami w wypadku jakiegokolwiek remontu. Dla całej wsi wyznaczono strefę B ochrony konserwatorskiej. Chroniony jest historyczny układ ruralistyczny wsi o metryce średniowiecznej oraz każdy dom z osobna - bo niemal wszystkie wpisane są do ewidencji zabytków. (nie mylić z rejestrem zabytków). Większość zabudowy pochodzi z XIX w., w tym bardzo dużo domów zbudowano lub wręcz przebudowano w 3 ćw. XIX w., gdyż powstały w pocz. XIX w. Jest też kilka rodzynków wcześniejszych, np. dom nr 50 z 1799 r. (poniżej) - co jest rzadkością, gdy mowa o zwykłym budownictwie mieszkalnym dla zwykłych ludzi, nie o kościołach czy pałacach.
Aż dziw bierze, że w mpzp nie zaznaczono żadnych stanowisk archeologicznych, w jednej z najstarszych wsi gminy... badań archeo tam nie robili czy jak ? Rzuciwszy okiem na mapę, porównawszy ją ze starymi mapami - od razu zwraca uwagę zachowany pierwotny układ łańcuchowej wsi: dróg, parceli, zabudowy. Kiedy wykształcony ? Przez wieki, od głębokiego średniowiecza stopniowo powstawały domy lokowane wzdłuż rzeki Lipki zamiennie zwanej Chrośnickim Potokiem, płynącej w około metrowej głębokości korycie, rozdzielającej wieś na część południową i rzadziej odwiedzaną - północną. Tu i ówdzie kamienne, jednoprzęsłowe mostki wygięte w okrągły lub spłaszczony łuk, wokół nich skoszona trawa lub zarośla i kępy drzew. Klimatycznie. Gdybym nie przeczytała daty w zworniku kamiennego portalu głównych drzwi, datowałabym ten dom na jakąś 2 ćw. XIX w. We wsi jest sporo podobnych z późniejszymi datami na portalach. Ale tu było jakoś inaczej. Przez błotną ścieżkę między przyulicznymi posesjami wjechałam na obszerne podwórze wyłożone kamiennymi płytami. Na ławeczce pod drzewem siedział mocno starszy pan, który bez problemu zgodził się na zdjęcia, na dodatek chętnie pokazywał zadbane wnętrze i snuł rozmaite opowieści.
Pośrodku,w poprzek budynku - szeroka przelotowa sień, o ile pamiętam sklepiona kolebką. W sieni kamienna posadzka i kamienna wanna, po lewej - mieszkanie, po prawej - część gospodarcza. Dziś żałuję, że nie weszłam dalej, ale terenowa robota jest na tempo. Podobna kamienna wanna - przed budynkiem, na lewo od głównych drzwi. Do południowej ściany domu przylega budynek gospodarczy o archaicznej, raczej niespotykanej tutaj bryle: parterowy, z wielkim, dwuspadowym dachem. Dziś, gdy oswoiłam się z zabudową wsi, byłabym skłonna datować go raczej na koniec XVIII w., niż tak jak go wówczas datowałam - pół wieku później. Zmyliły mnie dwa sąsiednie budynki gospodarcze, wraz z tym tworzące zwartą zabudowę wokół prostokątnego, trawiastego majdanu, otwartego na kamienne podwórze przed domem. Gdybym ja kasę miała.... Tego zespołu domów nie kupiłabym bo już kupiony został ale w czernicy jest kilka smakowitych kąsków, w których posiadanie mogłabym wejść..
Postanowiłam pochylić się trochę nad Czernicą i jej historią, ale muszę więcej mieć czasu, więc może na emeryturze ? Póki co będę wrzucać co nieco, licząc, że w ten sposób ocalę od zapomnienia, a może i pojawi się jakiś komentarz z obszerniejszą wiedzą na temat. Chodzi mi po głowie założenie fundacji lub stowarzyszenia właścicieli domów, by wspólnie móc starać się o środki na remonty. Tylko czy - a pytam z prozaicznych, czyli finansowych powodów - warto wpisywać cokolwiek do rejestru zabytków ? Z jednej strony warto - dla ocalenia, z drugiej - kogo na to stać.
środa, 14 sierpnia 2013
Karczma sądowa czyli Zajazd Rückera czyli dom numer 76.
To
fragment widokówki z lat 30, 40-tych XX w. Budynek już w obecnym
kształcie. Choć wygląda na to, że tylne skrzydło nie posiadało
dolnej kondygnacji, górną wspierając na filarach... ale może źle widzę. W
1944 r. spłonęła więźba dachowa więc nastąpiły zapewne drobne zmiany
konstrukcyjne - może rzędy drewnianych lukarn pod wspólnym pulpitowym
daszkiem na obu połaciach dachu ?
Słownik Staffy
datuje karczmę na 4 ćw. XIX w. Przesunęłabym datowanie nieostrożnie
o co najmniej 100 lat, najpóźniej na pocz. XIX w. Nie tylko ze względu na
dosyć archaiczne proporcje bryły. Również z tytułu zdarzeń, które miały
tu miejsce grubo wcześniej, a także z powodu funkcji sądowej.
Sądy patrymonialne – sprawowane przez
feudałów nad ich poddanymi, funkcjonowały mniej więcej od XIII w. tj. od czasu
lokacji miast i wsi na prawie niemieckim, kończyły działalność dopiero
w efekcie reformy sądownictwa wprowadzanej po kongresie
wiedeńskim. Jaki więc sens miałoby później wzniesionemu budynkowi nadanie nazwy
karczmy sądowej, choćby to była nazwa zwyczajowa ? Sądy te
najczęściej, w imieniu właścicieli wsi, sprawowali sołtysi wespół z wybieranymi
spośród mieszkańców ławnikami. Dlatego najczęściej sołtys był
właścicielem karczmy sądowej. Czy tak było w Jeżowie, czy właściciel
karczmy, Rücker był sołtysem - pewne nie jest. Na pewno w
karczmie jeżowskiej odbywały rozprawy sądowe, posiedzenia rady wsi, później
wybory do landtagu, ect. Był to największy i najlepiej uposażony budynek
w Jeżowie. Znajdowała się tu również wzorcownia wag i odważników.
Właściciele mieli znaczne korzyści ale mieli też sporo obowiązków wobec wsi. Np. wykonywali szereg drobnych prac ręcznych, zajmowali się
budową dróg, obsługiwali zaprzęgi szkolne. Obowiązkowo też musieli
zapewnić nocleg pojawiającym się we wsi Cyganom (łącznie z udostępnianiem
dziedzińca dla ich wozów), czeladnikom a także włóczęgom czyli wałkoniom. Ci
oczywiście dostawali nocleg w stajni, na wiązce słomy. Przedtem jednak
musieli oddać na przechowanie swoje dokumenty, scyzoryki i....zapałki.
Pierwszy raz o jeżowskiej karczmie
sądowej zrobiło się głośno 19 sierpnia 1848 r.,
kiedy do Jeżowa o 8 rano zawitała straż obywatelska z
Jeleniej Góry oraz pół eskadry ułanów - by powitać batalion obrony
krajowej, który wrócił z Poznania, z tłumienia zamieszek rewolucyjnych. Jedni i
drudzy ugoszczeni zostali w karczmie Rückera, którego przodkowie - prawdopodobnie
- byli jej budowniczymi.
Budynek
był wówczas dwukondygnacyjny z użytkowym poddaszem i strychem. Murowany
z kamienia - przynajmniej w dolnej kondygnacji. Na parterze znajdowała
się duża i, przy kuchni – mała sala dla gości, kuchnia, dwa pokoje prywatne
oraz dwa sklepione magazyny do przechowywania napojów i produktów
spożywczych. Przelotowy, szeroki korytarz dzieliła drewniana ścianka z
drzwiami. W przednim pomieszczeniu znajdowała się kolosalna, rzeźbiona beczka
na wino, wsparta na dębowych nogach, w części tylnej - kamienne schody na
ogród i toalety. Na piętro prowadziły schody drewniane - do
pomieszczeń prywatnych oraz na galerię z trzech stron otaczającą salę taneczną
- zajmującą całe pierwsze piętro. Górny strych zajmował spichlerz. Po prawej od
karczmy stała remiza strażacka (stoi i dziś), po lewej - wjazd na posesję
i masywna, pokryta dachówką, szopa na narzędzia, w okresie 1 wojny
światowej pełniąca rolę warsztatu rowerowej kompanii 5 - go
Batalionu Strzelców. W jej miejscu wniesiono później pomnik ku czci
poległych w I wojnie światowej. Na zapleczu znajdowały się
stajnie i budynki gospodarcze, duży ogród obsadzony dębami i drzewami
owocowymi, "stary Fryc" - drewniany pawilon, gdzie odbywało się
strzelanie Stowarzyszenia Militarnego i Towarzystwa Wojennego. W czasie
świąt i odpustów, na dziedzińcu karczmy ustawiano karuzelę i
strzelnicę, służące rozrywce gawiedzi. Urządzenia były własnością
Augusta Hoffmana, później jego dzieci.
Widok współczesnego budynku - od pd.wsch. |
Rodzina Lienig - szczycąca się herbem rodowym - posiadała też lando,
często wykorzystywane w czasie, gdy karczma do nich należała. Powoził wówczas
woźnica w liberii z posrebrzanymi guzikami i w wytwornym cylindrze.
Frederike i Heinrichowi urodziło się troje dzieci: Max ( student, zmarły
w wieku 25 lat), Martha, która wyszła za aptekarza Theodora Bau i
wyjechała z Jeżowa oraz Willy Karl Theodor Lienig, który odziedziczył karczmę
po śmierci ojca w 1879 r. (zmarł w wieku 46 lat). Wraz z siostrą
podzielili - największy wówczas w Jeżowie - majątek między
siebie: 196 mórg ziemi rozparcelowano i sprzedano, 80 mórg -
wydzierżawiono właścicielom działek z Siedlęcina, 34 morgi wziął sobie Willi,
który wraz z matką i żoną - Minną z domu Landeck - przeniósł się do
domu rodzinnego nr 189, a karczma sądowa i 10 mórg ziemi dostała się w ręce
karczmarza Augusta Weinmanna. Był rok 1903.
Widok od pd.wsch. |
Po I wojnie światowej nastał kryzys objawiający się kolosalną inflacją. August Weinman sprzedał karczmę sądową za 1 milion marek (później, po
1923 r., kupił i przebudował kasyno w Jedlinie Zdroju).
Właścicielami zostali, przybyli z Czech: Fanny i Oswald
Heinrich. Po małym remoncie ( położenie terrakoty w korytarzu i urządzenie na
terenie posesji nowoczesnych stanowisk strzelniczych) zmieniono nazwę na FLIEGER-CASINO;
na budynku zawisło lotnicze śmigło. W międzyczasie Jeżów stał się wsią
szybowcową... Jeżowianie pozostali jednak przy tradycyjnej nazwie
"Kertscham".
Córka
Heinrichów - Gertruda wyszła za mąż za zawodowego żołnierza - Herberta Ansorge,
syna sekretarza gminy - Ernesta Ansorge. Ranny w czasie II wojny światowej
stracił rękę. Kasynem lotniczym zajmowała się żona i jej rodzice. ( Po wojnie
wyjechali do Wangen, gdzie Oswald zmarł w 1959 r., a Fanny znalazła się w
szpitalu psychiatrycznym). Małżeństwu urodził się syn. W 1944 r. spłonęło
wiązanie dachowe. W trakcie remontu dobudowano pokoje gościnne, powiększono
restaurację o garaż na parterze. Przed wkroczeniem Rosjan Gertrud popełniła
samobójstwo.
Po II wojnie
światowej budynek zajęli przybysze ze Wschodu i z Mazur. Muszę pogrzebać,
by znaleźć dalszy ciąg historii.
Dom gwarków
Włóczyłam się latem z psem po okolicy, więc i o dom gwarków zahaczyłam. Ostatnio byłam tam z przyjaciółką, która zakładała kartę architektury dla zabytku, czyli w latach 90-tych. Byłam - w sensie - przyjrzałam mu się, bo tak naprawdę to mijam go kilkadziesiąt razy w roku.
Jest wystawiony na sprzedaż. Ale kto go kupi i po co ? Skoro drzwi w drzwi, na tym samym podwórku stoi stary dom mieszkalny obecnego właściciela, którego nie stać na jakiekolwiek remonty zabytku. Bo jak się zabytek remontuje ? Wynajduje się architekta, który przygotuje projekt remontu, wyliczy koszty , po czym oddaje projekt do akceptacji konserwatora, który przy tak cennym zabytku na pewno swoje trzy grosze dorzuci i masę ograniczeń wprowadzi. Po czym zacznie się szukać fachowców, którzy odważą się ten remont zrobić, oczywiście za ciężkie pieniądze. Bo remontować zabytek to stres. Jak więc ma to zrobić rolnik, którego nie stać na wyremontowane własnego domu mieszkalnego by osiągnąć powszechnie obowiązujące, średnie standardy.
Podobno właściciel przez kilka lat starał się o dofinanowanie. I jak to u nas bywa - nie dostał. Bo wszystkich obchodzi cenny zabytek ale nikt się zająć nim nie chce. Dosyć odległy w zdobnictwie jest pierwowzoru ? No tak, to za sprawą remontu prowadzonego w latach 70-tych przez państwo. Pierwotną strzechę zastąpił drewniany gont potem papa i łaty, ubyło architektonicznych detali, otynkowane zostało przyziemie.
http://wroclaw.hydral.com.pl/126311,foto.html
Karczma Gwarków w Jeżowie Sudeckim. Budynek z 1601 r., po opuszczeniu przez górników zamieniony na stodołę. Restaurowany w 1938 r. Rys. Loewego z 1951 r. na podstawie zdj. Hansona.
Detal ściany Domu Gwarków w Jeżowie na rys. Loewego z 1952 r. wg zdjęć z Denkmalarchiv Marburg
http://nieregularnik-nieperiodyczny.blogspot.com/2008/11/ratujmy-jaklo-dom-gwarkw.html
http://nieregularnik-nieperiodyczny.blogspot.com/2008/11/ratujmy-jaklo-dom-gwarkw.html
Subskrybuj:
Posty (Atom)